Dziś rano gruchnęła wieść, że Janusz Palikot i jego Ruch Poparcia prowadzą rozmowy na temat połączenia z Partią Demokratyczną. Warto bliżej przyjrzeć się temu planowanemu ruchowi, jako, że zdecydowanie jest to ruch interesujący w sensie politycznym.
Partia Demokratyczna demokraci.pl, powstała niejako na gruzach dawnej Unii Wolności, nigdy nie cieszyła się zbyt wysokim poparciem. Jej wyniki sondażowe od lat zatrzymały się w przedziale 1-3%, i perspektyw na zmianę tej sytuacji nie widać. Nie wygląda też na to, żeby sama partia miała na to jakiś interesujący pomysł, bo o jej poczynaniach na co dzień przeciętny wyborca nie wie absolutnie niczego. Zatem decyzja o rozmowach dotyczących połączenia może być pierwszym od dawna działaniem, które przypomni opinii publicznej o tym tworze politycznym. Czy jednak będzie miało to jakikolwiek wpływ na wynik wyborczy, i ofertę skierowaną do wyborców? Być może tak.
Jakie karty ma Janusz Palikot?
Przede wszystkim, należy spojrzeć na elementy, które obie formacje różnią, a tych jest sporo. Ruch Poparcia powstawał w pewnym sensie spontanicznie, oddolnie, na fali buntu wobec skostniałego systemu, oraz oczywiście popularności Janusza Palikota. Partia Demokratyczna natomiast jest tworem zupełnie odwrotnym – powstała z przekształcenia „partii intelektualistów”, czyli Unii Wolności, reprezentuje raczej pewien typ „kanapowych intelektualistów”, i ciężko wskazać jakieś znaczące przykłady dobrej komunikacji ze społeczeństwem, czy skutecznego propagowania swoich idei. Nawet mająca pewien potencjał marketingowy, nośna nazwa „demokraci.pl”, została zupełnie zaprzepaszczona, i dziś „pokolenie internetu” w znaczniej mierze nie wie nawet że istnieje partia, która w swej nazwie ma adres internetowy.
Gdyby spojrzeć na to w ten sposób, obie formacje mają bardzo wiele do zyskania. Janusz Palikot ma do zaoferowania przede wszystkim swoją medialność, swój wizerunek i znajomość PR oraz marketingu, przyciąganie uwagi do zapomnianego bytu. Nie bez znaczenie będzie tutaj także „świeżość” Ruchu, którego członkowie – jak lubi podkreślać Palikot – to często ludzie nigdy wcześniej niezaangażowani w politykę. Skoro teraz postanowili to zrobić, oznacza to, że ich motywacja i chęć do działania jest wysoka. Demokraci z kolei mają kilka elementów, z którymi nie lada problem ma twórca Ruchu Poparcia.
Co może zaoferować PD?
Po pierwsze, struktury regionalne, w dużej części odziedziczone jeszcze po Unii Wolności. To z tym ogromny kłopot ma Janusz Palikot, i moim zdaniem jest to jeden z jego największych kłopotów. Poświęcając gros czasu na objeżdżanie kraju, zachęcanie ludzi do tworzenia struktur i wstępowania do jego ruchu, traci swój największy atut, rzecz niezbywalnie związaną z Januszem Palikotem: jego obecność medialną. Prowokowanie, rzucanie haseł, przypominanie o sobie. Janusz Palikot objeżdżający kraj, i z tego powodu nie występujący z mediach – to nie jest ten Janusz Palikot, który zdobył swój kapitał polityczny na skandalizowaniu. To ktoś, kto zamienił się w to, co krytykował: polityk skupiony na formalnościach, nie na działaniu. Niewidoczny, a więc dla wielu „nic nie robiący”. W czasach, kiedy wyborcy „żerują” na medialnych obrazkach – taka nieobecność w początkowej fazie tworzenia partii jest destrukcyjna. Jednocześnie Palikot jako jedyna rozpoznawalna twarz swojego Ruchu zmuszony był jeździć i przekonywać – nikt inny nie był w stanie zachęcić wyborców do udziału w przedsięwzięciu. Teraz częściowo być może ten ciężar mógłby być zrzucony z jego barków, a dla wszystkich chyba widoczne jest, że Palikot nie czuje się komfortowo w roli mozolnego budowniczego.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.