Czy Czesi chcą zatopić Mikronezję?
Już samo pytanie postanowione w podtytule zdaje się być absurdalne. Jak nasz południowy sąsiad może próbować zatopić maleńki kraj oddalony od niego o ponad 11 tys. km.? Otóż według samych zainteresowanych, czyli Mikronezyjczyków, jak najbardziej jest to możliwe. Co więcej Mikronezja, powołując się na mało znany przepis prawa międzynarodowego, postanowiła wysunąć przeciw Czechom oskarżenie dotyczące planu remontu i rozbudowy jednej z największych w Europie elektrowni węglowej w Prunerovie.
Mikronezyjczycy wykorzystali akt prawny o tzw. Transgranicznej Ocenie Oddziaływania na Środowisko (Transboundary Environmental Impact Assessment) . Jest to sprawa bez precedensu, po raz pierwszy bowiem zdarzyło się, aby na tą właśnie normę prawną powołało się państwo, nie sąsiadujące bezpośrednio z krajem, przeciw któremu kieruje ostrze oskarżenia.
Kiedy jednak dokładniej przyjrzeć się całej sprawie, a w szczególności podawanym przez Mikronezyjczyków argumentom, przestaje się ona wydawać tak bardzo irracjonalna, jak na początku. Dla mieszkańców 135. tysięcznego państewka remont elektrowni może mieć katastrofalne skutki. Główny zarzut, jaki pada pod adresem Czechów to to, że po odnowieniu elektrowni jej wyremontowane bloki znacząco przyczynią się do zwiększenia emisji CO2 do atmosfery, to z kolei poprzez wpływ na zmiany klimatyczne (ocieplenie klimatu) może pośrednio spowodować zalanie wyspiarskiego państwa leżącego na Pacyfiku. Już dziś czeska elektrownia jest 18. największym w Europie emitentem dwutlenku węgla, wydziela go 40 razy więcej niż cała Mikronezja. A po zwiększeniu mocy odnowionych bloków, może emitować jeszcze więcej gazów cieplarnianych nich dotychczas.
Maleńkie państewko ma całkowicie uzasadnione powody do obaw. W wyniku podnoszącej się temperatury na świecie topią się lodowce, przybywa wody w oceanach, co w rezultacie prowadzi do powolnego znikania, i tak niewielkiego, państwa z mapy. Już teraz Mikronezję regularnie nękają straszne powodzie. W przeciągu trzech ostatnich lat w ich wyniku zniszczonych zostało ponad 60 proc. pól uprawnych.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Rząd Mikronezji już w styczniu 2010 apelował do władz w Pradze, by przeprowadzili Transgraniczną Ocenę Oddziaływania na Środowisko zanim rozpoczną modernizację swojej największą elektrowni. Ówczesna akcja przyniosła oczekiwane efekty. Co jednak w tej sytuacji mieli zrobić Czesi? Niewiele. W kwietniu 2011 Praga wydała ostateczną zgodę na rozbudowę Prunerova, ale wymusiła na jej właścicielu (spółce CEZ) zobowiązanie do podjęcia działań, mających na cele zrównoważenie emisji gazów cieplarnianych. Ponadto Mikronezja na mocy czeskiego prawa otrzymała status "kraju dotkniętego”.
Akt odwagi czy szaleństwa?
Inicjatywa Mikronezji budzi zdumienie nawet wśród ekspertów w dziedzinie stosunków międzynarodowych. Jak mówią jest to świetny punkt wyjścia do otwarcia zupełnie nowej fazy w międzynarodowym prawie ochrony środowiska. Podanie ekologom i państwom rozwijającym się zupełnie nowej broni wprost do ręki. Mikronezja nie jest pierwszym wyspiarskim państwem, które zdecydowało się na taką spektakularną akcję. Jeśli poziom wód oceanicznych znacząco się podniesie, z mapy zniknie nie tylko ona, ale także Malediwy. Krótko przed nieudanym szczytem klimatycznym w Kopenhadze rząd Malediwów zorganizował podwodne obrad. Ubrani w kombinezony, wyposażeni w butle, maski i asekurowani przez nurków 13 ministrów i prezydent podpisali odezwę do państw bogatych. Prosili w niej o ograniczenie emisji CO2.
Wokół całej sprawy ponownie zawrzało dopiero w tym tygodniu na konferencji w Nowym Jorku, gdzie byli obecni przedstawiciele Mikronezji i wspierającego jej działania Greenpeace. Jak argumentowali uczestnicy konferencji, stworzony został precedens, który pozwoli na globalną walkę z "brudną" energetyką.
Jednak jak widać, nawet najbardziej spektakularne akcje ekologów, w szczególności tam, gdzie idzie o duże pieniądze, nie zawsze bywają zwieńczone sukcesem. Możemy mieć tylko nadzieję, że w sytuacji, gdy zagrożone jest nie tylko środowisko, a ważą się losy istnienia całego państwa, zdrowy rozsądek inwestorów weźmie górę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.