piątek, 27 maja 2011

Związkowy terror


W środę w 16 miastach wojewódzkich miały miejsce strajki związkowców z NSZZ Solidarność domagających się min obniżenia akcyzy na paliwo i podwyżki płacy minimalnej. Same demonstracje przebiegły pokojowo i bez większych ekscesów, było wielu przebierańców i mnóstwo krzykaczy. Pikiety, te środowe jak i te, które odbywały się w poprzednich latach kryzysu przypominają mi trochę sytuację, jaka ma miejsce w Grecji a nie, jak to demonstranci twierdzili, w Hiszpanii. Demonstracje w Hiszpanii spowodowanym były niezadowoleniem społecznym wynikającym z bierności rządu wobec coraz gorszej kondycji państwa. Hiszpanie chcieliby rząd w końcu zaczął coś robić by uratować kraj. Grecy z kolei demonstrowali i demolowali miasta nie dla tego by władze w końcu zaczęły skutecznie przeciwdziałać katastrofalnej sytuacji ekonomicznej kraju, ale by rząd dał im więcej pieniędzy i właśnie to słyszałem, gdy docierały do mnie wypowiedzi polskich związkowców. Słychać było greckie hasła ‘nie chcemy oszczędzać, chcemy pieniędzy’. Wyraźnie widać, że związkowcy obrali gracką strategię walki o swoje i nie interesuje ich czy państwo pójdzie na dno, najważniejsze by do ich portfeli trafiało więcej pieniędzy. Oczywiście nie twierdzę, że walka o swoje, o lepszą płacę jest czymś złym, wręcz przeciwnie, powinni walczyć o swoje, ale z rozumem a nie tłumnie i bezmyślnie. Drogą do nikąd jest wymuszanie siłą większych pieniędzy w sytuacji, gdy ich nie ma a spełnienie tych żądań wiąże się z powiększeniem zadłużenia państwa. Najbardziej zastanawiające jest to, że najgłośniej większych pieniędzy domagają się związkowi działacze, którym to pieniędzy nie brakuje. W sytuacji, w jakiej znalazła się polska gospodarka nie można wydawać pieniędzy na prawo i lewo a oszczędzać muszą wszyscy, a szczególnie cała sfera budżetowa. Jak dla mnie rozwiązanie tej sytuacji jest jedno, a jest nim prywatyzacja. Wydaje się to być jedyne lekarstwo na awanturujących się górników, pikietujących pracowników PKSów, strajkujących kolejarzy i wszystkich innych, których budżet utrzymuje a nie musi. Skończyłoby się bezkarne terroryzowanie i szantażowanie państwa polskiego podczas kolejnych strajków, gdyby podlegali normalnym regulacją rynkowym szybko okazało by się, że wcale nie mają takich złych warunków. Największą korzyścią takiego kroku byłby ogromny zastrzyk pieniędzy, który w znacznym stopniu załatałby dziurę budżetową. W większości związki zawodowe posługujące się strajkami, jako metodą walki o swoje są hamulcowym rozwoju przedsiębiorstw, powodując niejednokrotnie ogromne straty powodujące pogorszenie sytuacji tych pracowników o dobro, których przed chwilą walczyły. Szybka prywatyzacja jest jedynym lekarstwem na pozbycie się tego hamującego rozwój tworu, jakim jest związek zawodowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.