Na łamach Newsweeka w dwóch częściach (nr 14/2012 i 15/2012) ukazał się wywiad Teresy Torańskiej z Adamem Bielanem, posłem Parlamentu Europejskiego i długoletniego współpracownika Lecha Kaczyńskiego. Wywiad ten przeprowadzony został w 2010 roku i co najważniejsze dla samego zainteresowanego, w zupełnie innych okolicznościach politycznych od tych, których doczekał obecnie. Kiedy Bielan udzielał wcześniej wspomnianego wywiadu na temat Lecha Kaczyńskiego, jego relacji m.in. z Donaldem Tuskiem i przede wszystkim z bratem Jarosławem, rozpoczynał polityczną karierę z ugrupowaniem Polska Jest Najważniejsza, odchodząc wcześniej z PiS. Jego ówczesna niezależność od tej partii sprawiła, że rozmowa, którą przeprowadził z Teresą Torańską mogła być szczera, gdyż niepodyktowana warunkami Prezesa. Opublikowanie tego wywiadu miało kilka bardzo ważnych okoliczności. Po pierwsze, redaktorem naczelnym tygodnika został Tomasz Lis i na pewno zależało mu na mocnym wejściu. Poza tym data jest ściśle powiązana z rocznicą katastrofy smoleńskiej i między innymi o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku opowiada Adam Bielan. Czy jego relacje i opinie są niepochlebne dla świętej pamięci prezydenta? Moim zdaniem nie. Po przeczytaniu tego kilkustronicowego wywiadu odniosłam wrażenie, że Lech Kaczyński owszem, popełniał błędy i często uzależniał swoje decyzje od opinii brata, jednak w moim odczuciu nie uwłacza to jego pamięci. Problem i cała „afera”, jak sprawę nazwałam w tytule, polega na tym, że na jakąkolwiek krytykę nie jest podatny Jarosław Kaczyński, który każdą wypowiedź niewysławiającą wprost Lecha Kaczyńskiego traktuje jak bezpośredni atak na jego dobre imię. A to na pewno nie pomoże Adamowi Bielanowi, który obecnie próby powrotu do Prawa i Sprawiedliwości będzie miał niezwykle utrudnione. Czy źle postąpił udzielając tego wywiadu? Na pewno nie. Ale czy Jarosława Kaczyńskiego interesują subiektywne opinie innych o jego bracie? W to też można śmiało wątpić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.