wtorek, 30 kwietnia 2013

Bostońskie "not-fair-play". Część 1.

Poniedziałkowy poranek, jak powiedziałby Mariusz Max Kolonko, Boston - Massachusets. Gwar, hałas, krzyki, bijące mocnym i równym rytmem serca, pompujące krew do wszystkich zakamarków ciała, napoje izotoniczne, „energetyki”, sportowe wygodne obuwie, spodenki, koszulka…  nagle cisza, skupienie, gotowość…3…2…1… strzał, ruszyli. Chwilę po godzinie 9:30 bieg rozpoczął się w kilku „falach” – niepełnosprawni, kobiety, mężczyźni. Bieg nie byle jaki bo liczący 42 195 m Maraton Bostoński, w którego tegorocznej, już 117 edycji wzięło udział ponad 23 tysiące osób to impreza, która nie jest dla każdego. Chcąc podjąć wyzwanie trzeba spełnić główne z kryteriów jakim jest potwierdzenie wzięcia udziału w podobnym maratonie (poświadczone odpowiednim certyfikatem) i zmieszczenie się w limicie czasowym przedstawionym osobno dla kobiet oraz mężczyzn. Można więc powiedzieć, że ten wyścig jest niejako czymś elitarnym.
Wróćmy więc do biegu.
Tętno przyspiesza, krew płynie szybkim nurtem, siły uciekają wraz z przebiegniętymi kilometrami, czas mija… godzina, półtorej, dwie… meta, już nadciągają. Pierwszy na mecie z czasem 2:10:22 pojawia się Etiopczyk Lelisa Desisa. Za nim rozgrywa się walka ramię w ramię o 2. miejsce. 5 sekund po zwycięzcy linię przecina Kenijczyk Micah Kogo, który walcząc z reprezentantem Etiopii Gebregziabher Gebremariam zdobywa bostońskie srebro.
Ponownie są krzyki, tłum wiwatuje, zwycięzcy płaczą ze szczęścia. Wszystko odbywa się w przepięknej atmosferze wspólnej rywalizacji w myśl zasad fair-play.
Źródło: wprost.pl
Mijają 2 godziny po minięciu magicznej linii przez pierwszych uczestników, jednak na trasie jest ich jeszcze prawie 6 tysięcy. Na Boylston Street, niecałe 200 metrów przed finiszem biegnących powala fala uderzeniowa. Ponownie gwar, krzyk i hałas, jednakże teraz spowodowany jest już nie sportową rywalizacją, a zamachem bombowym. Pojawia się płacz, krew, pył, zniszczenia. Jak to? Zamach na pokojowym wydarzeniu? Niestety nie mija chwila by o tym pomyśleć, nie mija moment by Ci, którzy upadli mogli wstać i podjąć decyzję: zejść z trasy, pomagać innym czy ukończyć bieg? 13 sekund później kilkadziesiąt metrów dalej wybucha kolejna bomba, z okien wypadają szyby, ranne zostają kolejne osoby, a pozostali uczestnicy rezygnują z dalszego biegu, ich ludzkie sumienie kieruje ich w stronę pomocy poszkodowanym. Maraton zostaje przerwany. Na miejsce wzywane są kolejne jednostki policji, karetki pogotowia oraz saperzy.
Źródło: wp.pl

Wydarzenie bez precedensu w XXI wieku. Kto by pomyślał, że można dopuścić się tak haniebnego czynu w stosunku do sportowców. Tym bardziej, że jak ustaliło FBI ładunki wybuchowe zostały zbudowane prawdopodobnie z szybkowarów wypełnionych dodatkowo gwoździami oraz kulkami z łożysk, które zadziałały niczym granat odłamkowy by zadać jak największe obrażenia. Bomby tego typu wykorzystuje się od wielu lat w Afganistanie, Indiach czy Pakistanie. Są łatwe do skonstruowania i mają dużą siłę rażenia. Co ciekawe instrukcja wykonania ładunku podobnego typu jest dostępna bez problemu w Internecie i każdy, niekoniecznie chemik z wyższym wykształceniem jest w stanie zaopatrzyć się w niezbędne składniki i zrobić ją samemu.
Kolejną z ciekawostek i zarazem wydarzeń, które z jednej strony uspokoiły biegaczy przed startem a następnie po wybuchach wprowadziły ich w zakłopotanie był fakt, iż przed samym maratonem cała okolica obsiana była służbami mundurowymi, a patrole z psami tropiącymi przeszukiwały teren, mówiąc, że to tylko ćwiczenia. Ile myśli na sekundę przepłynęło w głowach uczestników? Jak to? Bomby? Przecież była tam policja, teren był zabezpieczony…
Niestety tego nie dało się przewidzieć, a psy też nie są w stanie wykryć wszystkiego.
Źródła podają, iż rannych zostało około 285 osób a śmierć poniosły kolejne 3. Najbardziej wstrząsający jest fakt śmierci 8-letniego chłopca, który przyjechał na linię mety z matką oraz siostrą by przytulić kończącego bieg ojca. Chłopiec zginął na miejscu, matka jest w ciężkim stanie, natomiast 6-letnia siostra straciła w wyniku wybuchu nogę. W pierwszym wybuchu zginęła 29-letnia restauratorka z Medford oraz 23-letni studentka z Chin, która przyjechała by studiować na Uniwersytecie w Bostonie.
Żródło: rmf24.pl

Federalne Biuro Śledcze wraz z Centralną Agencją Wywiadowczą i Krajowym Centrum ds. Antyterroryzmu rozpoczęło 18 kwietnia śledztwo mające na celu odnalezienie osób odpowiedzialnych za zamach, wyjaśnieniu przebiegu zamachu oraz środków, za pomocą których go dokonano. Bardzo spodobał mi się fakt szybkiego odzewu służb w stosunku do obywateli, by przesyłać wszelkie materiały filmowe z miejsca zdarzenia, oraz informować ich o wszelkich podejrzanych osobach, bądź sytuacjach. Dzięki wsparciu społeczeństwa jeszcze w tym samym dniu udało się zidentyfikować sprawców. To Dżochar (19 l.) i Tamerlan (26 l.) Carnajewowie, obywatele pochodzenia czeczeńsko-awarskiego.

Bostońskie "not-fair-play". Część 2.



oficer policji w MIT - Sean Collier
Źródło: assets.nydailynews.com
Wieczorem tego samego dnia, po opublikowaniu zdjęć podejrzanych, na parkingu Massachusetts Institute of Technology kilkukrotnie śmiertelnie postrzelony został oficer policji Sean Collier, który sprawował służbę w okolicy uczelni. Zabójstwo to przypisuje się jednemu z braci.
Służby wydały absolutny zakaz poruszania opuszczania domów i poruszania się w miejscach publicznych. Chodziło o to by zapewnić bezpieczeństwo osobom postronnym w razie wymiany ognia między zamachowcami a policją. Spowodowało to, że również przedstawiciele mediów nie mogli przeprowadzać relacji na żywo. W tym miejscu ukazała się siła social mediów. Facebook i przede wszystkim Twitter pozwalał na dynamiczne wrzucanie wpisów, zrobionych zdjęć, materiałów wideo. Dzięki serwisom społecznościowym dowiedzieliśmy się, że wczesnym rankiem 19 kwietnia doszło do strzelaniny między policją a skrytym za skradzionym samochodem Tamerlanem, którego wspierał Dżochar. W pewnym momencie jeden z braci rzucił w kierunku mundurowych ładunek, który wytworzył zasłonę dymną. Tamerlan strzelając biegł szaleńczo w kierunku policjantów, natomiast Dżochar ruszył samochodem przebijając się przez policyjną blokadę i uciekając z miejsca obławy. Niejasne są okoliczności śmierci starszego z braci, ponieważ część świadków uważa, że zginął on w wyniku strzelaniny, inni zaś podają, że w wyniku pomyłki został on przejechany przez młodszego brata, czemu zaprzeczają służby medyczne, które przyjęły Tamerlana na oddział szpitala w Bostonie. Poszukiwania młodszego z braci były dość żmudne.
Źródło: wiadomości.wp.pl
Znaleziono porzuconego SUV’a a niedługo później pewien mężczyzna zadzwonił pod numer 911 informując, że w jego łodzi przycumowanej w pobliżu domu była odsunięta pokrywa, a on sam zaglądając do środka ujrzał mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Na pomoc zostały wezwane helikoptery Black Hawk korzystające z technologii kamer na podczerwień oraz kamer termowizyjnych, które potwierdziły informację. Dżochar został znaleziony bez broni, z wieloma ranami postrzałowymi głowy, rąk, nóg i szyi. Z racji ciężkiego stanu przetransportowano go do szpitala, w którym wcześniej zmarł jego brat. Służby specjalne przesłuchały zamachowca, który z racji rany postrzałowej szyi odpowiadał pisząc na kartce, bądź ruszając głową. Zostały mu postawione zarzuty użycia broni masowego rażenia oraz zabójstwa z premedytacją.
Jak sprawa się rozwinie? Na to pytanie nie jesteśmy w stanie w tej chwili odpowiedzieć. Na pewno żadna kara nie będzie w stanie zwrócić życia i zdrowia ludziom, których zamach dotknął. W Stanach ponownie podniesiono sprawę swobodnego dostępu do broni palnej, pamiętać musimy jednak, że obostrzenia w tej kwestii nie spowodowałyby zmniejszenia rozmiaru tragedii. Takich ataków nikt nie jest w stanie wyeliminować, a stały nadzór osób, które znalazły się na amerykańskiej liście podejrzanych o terroryzm jest prawdopodobnie niewykonalny.
Źródło: interia.pl
Dziwi mnie to, że Maryla Rodowicz, była „gwiazda” polskiej muzyki niejako broni zamachowców. W postach wyemitowanych na jej tablicy w portalu Facebook pisze: "Przeraziła mnie obława na tego Czeczena w Bostonie. Helikopter, kamera termowizyjna, polowanie, jak na zwierza, jakoś czuję, że ci chłopcy są wrobieni, co myślicie?", "Nienawidzę agresji, świat zwariował, a dostępność do broni jest straszna, ludzie są nieobliczalni" czy też "Żeby nie było wątpliwości uwielbiam Amerykę, policja jest świetnie wyszkolona, ale to jakoś takie za szybkie, są ofiary, są sprawcy. Trochę za proste. Oczywiście mogę się mylić, to tylko moje odczucia, przerażający był zamach, przerażające było polowanie na sprawców".
Aha, czyli według pani Rodowicz amerykańska policja powinna odczekać i szukać ich typowymi polskimi metodami? Po to wydają na zbrojenia i nowe technologie grube miliony dolarów, by także i w takich sytuacjach z nich korzystać. A może to takie typowe dla Polaków, że zawsze trzeba na coś ponarzekać, a skoro można to zrobić publicznie to czemu nie, może będzie z tego jakiś rozgłos. W zasadzie to się udało w myśl zasady „nie ważne jak mówią, byle mówili”. Portal Interia.pl pod artykułem z powyższą wypowiedzią zanotował już 64 strony komentarzy.
Po raz kolejny Ameryka została pozbawiona bezpieczeństwa, a sami Amerykanie wspominają i porównują ów zamach do tego co stało się 11 września 2001 roku. Wydarzenia takie jak te pokazują, że nikt na świecie nie może czuć się bezpieczny a wszystko przez takie osoby jak właśnie bracia Carnajew, Anders Breivik czy też nieżyjący już Osama bin Laden oraz Saddam Husajn.

Artykuł napisany na podstawie materiałów z portali:
tvn24.pl, rmf24.pl, wiadomości.wp.pl, interia.pl, en.wikipedia.org

sobota, 27 kwietnia 2013

O popularności Jarosława Gowina

Powyborczy spór w koalicji


Polskie Stronnictwo Ludowe wiele razy pokazało swoim partnerom koalicyjnym, że nie jest łatwym koalicjantem i potrafi zawalczyć o interesy partyjne. Ludowcy stawali się niewygodnym partnerem, „małe PSL utrudnia życie dużej Platformie”. Oprócz reformy emerytalnej PSL miało także odmienne zdanie na temat likwidacji sądów rejonowych oraz roli samorządów. Ludowcy sprzeciwiają się również propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości, które chce zlikwidować 122 sądy rejonowe. PSL argumentuje swoje stanowisko niezgodnością z II stopniem reformy samorządowej oraz zbędnym zróżnicowaniem powiatów na posiadające i nieposiadające sądy. Ważnym czynnikiem jest to, że sądy były podstawą do powstania powiatów w 1998 r. Klub Parlamentarny PSL zobowiązał się do zmiany ustawy. W sprawie likwidacji najmniejszych sądów do ludowców zgłosili się organizatorzy akcji „Brońmy sądów!”. Sprawa sądownictwa stała się na tyle ważna dla ludowców, aby zagrozić ministrowi, że skierują projekty zmian w prawie do Trybunały Konstytucyjnego. Zdaniem PSL takie zmiany w prawie są „uderzeniem w niezawisłość sądownictwa”. 



 

Cel - Trybunał Konstytucyjny


W czerwcu 2012 roku grupa posłów z PSL złożyła wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który ma zbadać zgodność z Konstytucja RP przepisów ustawy o ustroju sądów powszechnych, która pozwala Ministrowi Sprawiedliwości wydać rozporządzenie znoszące sądy rejonowe. 10 września Ludowcy razem z Komitetem Inicjatywy Ustawodawczej zebrali oraz złożyli w Sejmie 150 tysięcy podpisów osób sprzeciwiających się likwidacji sądów rejonowych oraz temu, by niemożliwym było znoszenie ich w wyniku wydania rozporządzenia. Jednak orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z marca 2013 roku, choć niejednogłośne, wzmocniło determinację Jarosława Gowina, ponieważ okazało się, że proponowana przez niego reorganizacja sądów jest zgodna z Konstytucją. Minister Sprawiedliwości nie krył uradowania wynikiem sporu z koalicjantem – „Po dzisiejszym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego nikt już nie ma wątpliwości, że ta krytyka, która spadła na moje rozporządzenie, podyktowana jest jakimiś partykularnymi interesami, a nie troską o dobro Polaków”. Tylko czy to koniec walki? Odpowiedź brzmi: nie, ponieważ PSL wspierane jest przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, Ruch Palikota, Solidarną Polskę oraz Prawo i Sprawiedliwość. A Platforma nadal będzie musiała walczyć o wprowadzenie w życie reform, jednak pytanie brzmi kto ją poprze? Skoro wszyscy są przeciw… 

Enfant terrible

 


Mimo tego, że Jarosław Gowin ma pełne poparcie Donalda Tuska w sprawie reformy sądów rejonowych, to w ostatnich tygodniach mocno naraża się premierowi, a jak widać wokół jego osoby dużo się ostatnio dzieje. Stąd tytuł – „O popularności Jarosława Gowina”. Gowin, jako lider konserwatywnego skrzydła PO, wierny swoim przekonaniom, odrzucił w styczniu trzy projekty w sprawie związków partnerskich (w tym także projekt Platformy Obywatelskiej) uznając, że są one sprzeczne z Konstytucją – czym naraził się premierowi, który rozważał jego dymisję. Wypowiedzi Gowina stały się kwestią sporną, która źle wpływa na wizerunek partii. Kolejna „wpadka” ministra dotyczyła handlu embrionami – Gowin stwierdził, że niemieccy naukowcy importują embriony z Polski, w celu przeprowadzenia eksperymentów, a powiedział to kilka dni przed wizyta premiera w Niemczech. Jednak minister twierdzi, że jego wypowiedź została zmanipulowana. „Moją intencją było pokazanie realnych problemów wynikających z braku polskich regulacji in vitro, a także wskazanie rozwiązań niemieckich jako wzorowych przy przygotowywaniu własnych przepisów” – tłumaczył się minister. Czy Jarosław Gowin szkodzi rządowi? Tak twierdzi wiceszef Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna – „Bo jest takim enfant terrible – jak piszą gazety i to rzeczywiście jest dobre określenie” (enfant terrible czyli „okropne dziecko”). Stąd moje kolejne pytanie – czy losy Gowina w rządzie są policzone?

Żródło:


Szansa dla młodych

www.mowimyjak.pl



Mieszkanie dla młodych
  Projekt dopłat do kredytów dla młodych jest aktualnie w rekach rządu i został podpisany przez ministra Transportu i Budownictwa i przekazany na posiedzenie Rady Ministrów.
Projekt ustawy o świadczeniu pomocy przez państwo w nabyciu swojego mieszkania przez młodych ludzi właśnie wkraczających w życie został przekazany do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Są to bardzo dobre wieści dla młodych, a to oznacza, że wbrew spekulacjom i doniesieniom o rosnącej dziurze budżetowej, dopłaty do kredytów mają szanse wejść na rynek od przyszłego roku.
Niestety, nie dla wszystkich dopłaty do mieszkań są na rękę, deweloperzy maja obawy, mimo że projekt ma dotyczyć wyłącznie rynku pierwotnego. Nie chcą oni, bowiem aby państwo ustawowymi wskaźnikami regulowało ceny mieszkań, a tym samym popyt na określone lokale.
Mieszkanie dla młodych, co to ?   Jak podaje MTBiGM, "proponowane w projekcie instrumenty wsparcia realnie poprawić mogą zdolność kredytową ludzi młodych, nabywających własne pierwsze mieszkanie. Zgodnie z projektem ustawy wyższą pomoc, w formie dofinansowania wkładu własnego kredytu, otrzymywałyby gospodarstwa domowe posiadające dzieci, które dodatkowo  w przypadku urodzenia trzeciego lub kolejnego dziecka po zakupie mieszkania  otrzymywałyby pomoc w formie jednorazowej spłaty części kredytu mieszkaniowego".


Mieszkanie dla młodych a Rodzina na swoim czym się różnią oba te programy?  

   „Rodzina na swoim", to pomoc dla nabywcy, która  była rozłożona w czasie, kredytobiorca otrzymywał ja co miesiąc w mikro płatnościach przez okres pierwszych ośmiu lat umowy kredytowej. Natomiast Mieszkanie dla młodych według rządu ma być wypłacana jednorazowo w momencie, kiedy młoda osoba zaciągnie kredyt na mieszkanie. Biorąc pod uwagę, że kwoty te będą liczone w dziesiątkach tysięcy złotych może się okazać, że „Mieszkanie dla Młodych" w proponowanym kształcie może być dla i tak napiętego budżetu państwa ciężarem nie do udźwignięcia - twierdzi Katarzyna Cyprynowska, prezes zarządu firmy Nowy Adres SA. Jednakże wiceminister Piotr Styczeń zapewnia ze  projekt zwany Mieszkanie dla młodych został odpowiednio przygotowany i zabezpieczony, co spowoduje ze  budżet państwa nie będzie nadmiernie obciążony przez dopłaty do kredytów a, poza tym dostępne będą na dopłaty środki z wygaszania innych programów mieszkaniowych. Jest to zatem istotna różnica w porównaniu z „Rodziną na Swoim", kiedy to wsparcie przysługiwało także w przypadku transakcji na rynku wtórnym. Jednakże grupa osób, która będzie mogła się o to ubiegać pozostaje taka sama, czyli  są to małżeństwa, osoby samotnie wychowujące dzieci oraz single. W przypadku singli i bezdzietnych małżeństw wsparcie będzie wynosić 10 procent wartości nieruchomości lecz, jeśli w rodzinie jest co najmniej jedno dziecko, to wówczas przysługuje dodatkowa kwota na poziomie 5 procent. Jeśli w okresie 5 lat od wypłaty kredytu rodzina powiększy się o trzecie lub kolejne dziecko, wówczas kredytobiorcy otrzymają kolejne 5 procent na spłatę kredytu.


Co zrobią deweloperzy ? 
http://www.miastons.pl
  
   Jeżeli chodzi o Rodzinę na swoim, to wielu deweloperów starało się ustawić cenę nieruchomości kierując się wytycznymi, które decydowały o zakwalifikowaniu mieszkania do programu. Deweloperzy starali się obniżać ceny mieszkań aby te załapały się na dofinansowania , jednakże bardzo mała liczba deweloperów była skłonna znacząco obniżyć ceny. Niestety, nie wiemy jak zachowają się deweloperzy po wprowadzeniu programu Mieszkanie dla młodych, jest duża nadzieja ze deweloperzy ustanowią tak ceny lokali ze będą się one kwalifikowały do programu Mieszkanie dla młodych. Co dalej z dopłatami do kredytów. Prawdopodobnie rząd zajmie się programem na posiedzeniu po długim weekendzie. 

 Źródło: